Chcielibyśmy tę historię rozpocząć od początku. Zaczęło się od #wspieramWR, a na Twitterze aż zakotłowało się od wiadomości. Ci, którzy nie kibicowali tej akcji łapali się za głowę, bo wszyscy pisali posty z tym hasztagiem. Nagle pojawiła się wiadomość użytkownika @924Oka

Na reakcję nie trzeba było długo czekać, jeden z naszych wolontariuszy wdał się w dyskusję. Popatrzcie:

Trudno powiedzieć kto komu wszedł na odcisk, ale dyskusja ciągle trwała, aż w końcu przeniosła się w wiadomości prywatne.

O wyniku tej dyskusji napisał Marco FC Katowice dla portalu Niebiescy.pl „W dniu inauguracji akcji #wspieramWR zgłosił się do Wielkiego Ruchu Kibic, który zadeklarował pomoc w przyspieszeniu stworzeniu zapisów online. Z daty bliżej nie znanej, uporał się wraz ze swoim zespołem nad elektronicznym formularzem w ciągu 2 dni”. Nim to się stało z 19 na 20 lutego przegrzały się kanały osób odpowiedzialnych z Wielkiego Ruchu, którzy do późnych godzin nocnych dyskutowali o funkcjonalności zapisów online przedstawionych przez użytkownika @wojtekorlinski. Formularz był gotowy po 24 godzinach. Start zapisów online to była prawdziwa torpeda, która niczym tajfun zalała deklaracjami serwer Wielkiego Ruchu.

Jeśli ktoś z was sądził, że to koniec tej historii, to jest w błędzie. Wkrótce dotarła deklaracja zapisania się do stowarzyszenia kibica @924Oka, którego głos przywołaliśmy na początku tej historii.
Po kolejnych kilku dniach pojawiła się kolejna wiadomość, tego samego użytkownika:

Nie liczyliśmy, ale 2 tygodnie nie minęły od pierwszej wiadomości, do tej powyższej. Okazało się, za nazwą @924Oka kryje się Mateusz z Luchowa Górnego. Nasi wolontariusze (Przemek i Jacek) postanowili odwiedzić Mateusza, aby wręczyć mu kartę WR oraz kilka innych gadżetów. Dlaczego możecie zapytać przejechali ponad 320 km? Mateusz jest niepełnosprawny, porusza się na wózku, nie może swobodnie się poruszać, ale dla Wielkiego Ruchu nie ma granic do pokonania. Jesteśmy wszędzie tam, gdzie…nasi członkowie. Przeczytajcie relację z wyjazdu, którą zrobili nasi koledzy.

Pewnie niewielu kibiców Ruchu wie, gdzie leży Luchów Górny. My też do niedawna nie mieliśmy o istnieniu tej miejscowości pojęcia. Aż do momentu, gdy nadeszła stamtąd deklaracja przystąpienia do Wielkiego Ruchu. Mateusz udowadnia, że gdy serce pompuje niebieską krew, nieważne jest, gdzie się urodziłeś i ile kilometrów dzieli cię od Chorzowa.

Na początek wyjaśnienie – Luchów Górny to nieduża miejscowość w woj. lubelskim, część gminy Tarnogród. Od Cichej 6 w Chorzowie dzieli ją ponad 320 kilometrów. Właśnie tam mieszka Mateusz. Zadeklarowany kibic Niebieskich, który właśnie potwierdził to przystępując do WR. Postanowiliśmy kartę członka Wielkiego Ruchu przywieźć mu osobiście. Mateusz zdradził nam, jak stał się kibicem niebieskich. – Kibicem Ruchu jestem od dziecka. Rodzinkę mam w Chorzowie. Ciotkę. Wywodzi się z mojego regionu. Wyszła za mąż w Chorzowie. Miałem 12-11 lat, coś takiego. Pojechałem do Chorzowa. Przy okazji wybrałem się na mecz. Jeśli dobrze pamiętam, to chyba były derby z Górnikiem Zabrze. Pierwszy mecz. Pierwsze duże miasto. Policja. Gaz po oczach. Na trybunach jak daliśmy po Górniku wyzwiskami…  Od tamtej pory zawsze Ruch – wspomina Mateusz.
Niestety Mateusz porusza się na wózku. Dlatego wizyt na stadionie Ruchu ma na koncie raptem kilka. Znany jest jednak z aktywności internetowej. Zresztą w szeregi WR wstąpił właśnie w taki sposób.  – Śledzę na bieżąco informacje związane z Ruchem w Internecie. Moja niepełnosprawność raczej wyklucza mnie z wyjazdowych meczów. A internetowe sprawy są dla mnie dużo prostsze. Dlatego gdy pojawiła się możliwość zapisów do WR w sieci od razu skorzystałem z tego – mówi Mateusz.

Co ciekawe przystąpienie do stowarzyszenia Wielki Ruch nastąpiło po dość pryncypialnej krytyce, jaką Mateusz wyraził poprzez swoje twitterowe konto. Dziś tłumaczy tamten wpis tak: – Albo robimy coś konkretnie, albo się bawimy. Krytykowałem początkowo akcję WR, bo nie było wiadomo, o co chodzi. Ja też mógłbym wymyślić jakiś hashtag pusty, z którego nic nie wynika – wyjaśnia mieszkaniec Luchowa Górnego.

Jak się okazuje Mateusz nie jest jedynym kibicem Niebieskich w okolicy.  – Jest paru kibiców Ruchu. Zamawiają u mnie koszulki, szaliki. Niestety sytuacja jest taka, że ludzie się porozjeżdżali po świecie. Będę namawiał ich do wstąpienia w szeregi Wielkiego Ruchu – zapewnia.

Nie ukrywamy, że czujemy dumę. Dumę z każdego z was. Wszystkich razem i każdego z osobna. Ta historia pokazała, że negatywy przekuwamy w pozytywy. Korzystając z okazji chcieliśmy podziękować Mateuszowi, Wojtkowi i Izie oraz Przemkowi, Jackowi, no i oczywiście Marco, który tknął w nas nowe wielkie pozytywne nadzieje. Dziękujemy wszystkim, którzy stoją za nami i pomagają z całych sił. Wielki Ruch za chwilę będzie wielki nie tylko z nazwy.

 

Autorzy: Przemek, Jacek
Zebrał w całość: Grzej

%d bloggers like this: